„Czy oni się ze mnie śmieją?” – o życiu z lękiem społecznym

2025-04-27 11:10:32   Artur Prażak
Siedzisz w klasie. Nauczyciel pyta, patrzy w twoją stronę. Wiesz, że znasz odpowiedź. Masz ją w głowie. Ale nie podnosisz ręki. Bo serce bije jak szalone. Bo ręce się pocą. Bo głos, gdybyś się odezwał, pewnie by zadrżał. Bo przecież… co, jeśli się pomylę? Co, jeśli się ośmieszę? Nie jesteś leniwy. Nie jesteś dziwny. Masz lęk społeczny. I nie jesteś z tym sam. Cisi bohaterowie codzienności Lęk społeczny to nie tylko trudność z wystąpieniami publicznymi. To cała mapa wewnętrznych pułapek, którymi codziennie ktoś musi manewrować. Dla jednych to strach przed zadzwonieniem na pizzę. Dla innych – przed odezwaniem się do koleżanki. Albo przed wejściem do sali pełnej ludzi. To nieśmiałość razy dziesięć. To emocjonalny filtr, przez który nawet najprostsza sytuacja społeczna staje się polem minowym. I choć na zewnątrz wszystko może wyglądać normalnie – wewnątrz trwa walka. „Znowu nic nie powiedziałem…” Dla wielu osób z lękiem społecznym najgorsze nie dzieje się podczas rozmowy, tylko po niej. W głowie leci nieustanny montaż: co się powiedziało źle, jak się wyglądało, czy ktoś zauważył, że ręka drżała. Każde „cześć” wypowiedziane w szatni analizuje się godzinami. To zmęczenie. Ciągłe bycie na czujce. Obawa, że zostanę oceniony, wyśmiany, niezrozumiany. A przecież oni tacy pewni siebie… No właśnie. To paradoks: osoby z lękiem społecznym często wyglądają na spokojne. A w środku mają burzę. Co więcej – są zwykle bardzo wrażliwe, uważne, empatyczne. Czują więcej. Widzą więcej. I przez to więcej przeżywają. To nie jest wada. To delikatność, która w nieprzyjaznym środowisku zamienia się w pancerz. Co może naprawdę pomóc? Z lękiem społecznym nie da się „wziąć w garść”. To nie kwestia silnej woli ani braku odwagi. Ale są rzeczy, które mogą sprawić, że codzienne życie stanie się choć trochę łatwiejsze. Oto cztery filary, które mogą stanowić początek zmiany. 1. Bezpieczna osoba Każdy, kto mierzy się z lękiem społecznym, potrzebuje kogoś, przy kim może być sobą. Nie chodzi o kogoś, kto powie: „będzie dobrze” – ale o osobę, która po prostu będzie obok. Ktoś, kto nie wymaga, nie krytykuje, nie śmieje się z zawahania w głosie. Tylko towarzyszy. Może to być nauczyciel, który nie zmusza do odpowiedzi na forum klasy. Może to być koleżanka, która rozumie, że „chodź pogadamy” to nie jest zawsze dobra opcja. Bezpieczna osoba nie naprawia – ona daje przestrzeń. I ta przestrzeń to często pierwszy krok do odwagi. 2. Małe kroki Lęku społecznego nie pokonuje się skokiem na głęboką wodę. Jeśli boisz się mówić przy innych, to nie pomoże ci rzucenie się od razu na scenę z mikrofonem. Zmiana zaczyna się od małych, osiągalnych wyzwań – takich, które budują poczucie sprawczości, a nie pogłębiają frustrację. To może być: Zagadanie jednej osoby na przerwie. Przeczytanie jednego zdania na głos, ale tylko w małej grupie. Zadanie pytania na lekcji, gdy się poczujesz gotów. Każdy taki krok to sukces. I warto go zauważyć, zamiast mówić: „ale to przecież nic takiego”. 3. Zgoda na bycie „dziwnym” Tak, czasem głos zadrży. Tak, możesz powiedzieć coś niezręcznego. Ale prawda jest taka, że każdy czasem tak ma – tylko nie każdy się tym przejmuje. Osoby z lękiem społecznym często dążą do perfekcji, chcą wypaść idealnie. A gdy się nie udaje – obwiniają się przez cały dzień. Tymczasem prawdziwa siła rodzi się wtedy, gdy pozwolisz sobie być niedoskonały. Gdy zrozumiesz, że „dziwność” to nie wada – to cecha. Że drżący głos to też głos. I że czasem największa odwaga to po prostu być sobą, nawet jeśli to oznacza bycie trochę innym. 4. Wsparcie specjalisty Psycholog, psychoterapeuta – to nie oznaka słabości. To nie „ostatnia deska ratunku”. To ktoś, kto może nauczyć cię, jak zrozumieć własny lęk. Jak go nie demonizować, ale też nie pozwolić mu rządzić twoim życiem. Dobry specjalista nie daje gotowych recept, ale pomaga ci je samemu odkryć. Pomyśl o tym jak o emocjonalnym trenerze. Takim, który nie będzie cię zmuszał do sprintów, jeśli ledwo stoisz. Ale który pokaże, że możesz się ruszyć z miejsca. A potem zrobić pierwszy krok. I drugi. I kolejny. Dla tych, którzy patrzą z boku Jeśli jesteś rodzicem, nauczycielem, znajomym – nie mów: „weź się w garść”. Nie mów: „inni mogą, to ty też”. Nie rozkładaj rąk i nie mów: „taki jego charakter”. Zamiast tego zapytaj: „Jak mogę ci pomóc, żebyś czuł się bezpieczniej?” To jedno pytanie może otworzyć drzwi, które były zamknięte latami. Lęk społeczny nie musi oznaczać życia w cieniu. To, że boisz się mówić – nie znaczy, że nie masz nic do powiedzenia. Może właśnie ty masz w sobie najwięcej do dania światu. Tylko potrzebujesz trochę więcej ciszy, zaufania i czasu. I dobrze. Nie każdy musi krzyczeć, żeby być słyszanym.
Popularność: 0    Powrót

Komentarze

Tytuł
Odpowiedź
Imię/Nick
Wpisz kod z obrazka
Captcha

Załóż konto za darmo

Psycholog Klient
lub zaloguj
facebook
Co możemy zmienić na DobryPsycholog.pl?
aby lepiej odpowiadał Twoim potrzebom