Mój problem polega na tym, że moja żona chcę mieć drugie dziecko, ja nie mam takiej potrzeby zwłaszcza po tym co przeżyłem i widziałem po porodzie. Mamy roczną córeczkę i nie chodzi mi o to jak wygląda poród ale o zachowanie żony wobec mnie i naszego dziecka załącza gdy sobie nie radzi Jakiś czas temu groziła mi rozwodem ale nie brałem tego na poważnie, teraz temat dziecka powrócił i mimo moich rozmów z nią na ten temat ona wymyśliła, że od września staramy się o dziecko. Jesteśmy w trudniej sytuacji, mieszkamy kątem u jej matki, która na obecną chwile jest naszym wrogiem, gdyby nie nasza córka to już pewnie wylądowali byśmy pod mostem. Jesteśmy też w trakcie budowy domu. Uważam, że obecny czas nie jest właściwy do płodzenia dziecka bo ona ma takie marzenie. Ja więcej dzieci nie chce i uświadamiałem ja o tym. Usłyszałem, że to mnie nie ominie i albo będziemy mieli drugie dziecko albo rozwód, albo będzie je miała z kimś innym. Ogólnie sytuacja jest bardzo trudna bo teraz żona się do mnie uśmiecha bo ma nadzieję na współżycie z finałem za 9 miesięcy ale gdy się nie godzę wpada w szał. Po kolejnych groźbach mam już jej dosyć i nie patrzę na nią jak kiedyś, teraz nawet nie mam ochoty z nią przebywać i sam zastanawiam się czasem nad rozwodem ale nie chcę niszczyć tego co razem zbudowaliśmy i krzywdzić naszej córki. Co robić w tej sytuacji?