"ADHD – zaburzenie, którego nie można „odpuścić” Leopold Kaczorowski

2025-05-17 09:23:34

leopold Kaczorowski
ADHD – zaburzenie, którego nie można „odpuścić” Współczesna psychologia i neurologia są zgodne co do jednego: ADHD to nie chwilowa niedojrzałość emocjonalna dziecka, ani brak wychowania. To złożone zaburzenie neurorozwojowe, które – jeśli nie zostanie odpowiednio rozpoznane i zaopiekowane – może prowadzić do głębokich problemów w funkcjonowaniu nie tylko w dzieciństwie, ale i w dorosłości. ADHD, czyli zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (Attention Deficit Hyperactivity Disorder), dotyka średnio 5–7% dzieci w wieku szkolnym. Nie jest „modną diagnozą” ani wygodnym wytłumaczeniem. To biologicznie uwarunkowany wzorzec funkcjonowania mózgu, który wymaga precyzyjnej diagnozy i zindywidualizowanej terapii. Dzieci z ADHD mają trudności z kontrolą impulsów, koncentracją, organizacją działań i regulacją emocji. Często towarzyszą temu również: niska samoocena, trudności w relacjach rówieśniczych, problemy w nauce i codzienne konflikty rodzinne. I choć ADHD ma podstawy genetyczne i neurochemiczne (głównie zaburzenia funkcjonowania układów dopaminergicznego i noradrenergicznego), to odpowiedź terapeutyczna nie powinna opierać się wyłącznie na farmakologii. Tu pojawia się zasadnicze pytanie: czy można skutecznie pomóc dziecku z ADHD bez podawania leków lub w ich minimalnym użyciu? Odpowiedź brzmi: tak – jeśli działamy kompleksowo, świadomie i w oparciu o zintegrowane podejście terapeutyczne. Zrozumieć mózg dziecka z ADHD Mózg dziecka z ADHD funkcjonuje inaczej. To nie kwestia woli czy chęci – to kwestia struktury i chemii. Badania z zakresu neuroobrazowania (fMRI, PET, EEG) pokazują wyraźnie: dzieci z ADHD wykazują niższą aktywność w płatach czołowych odpowiedzialnych za funkcje wykonawcze (planowanie, kontrola impulsów, pamięć robocza) oraz w obszarach mózgu odpowiadających za hamowanie reakcji. Co więcej – występuje u nich nierównowaga w poziomach dopaminy, która odpowiada za nagradzanie i motywację. To dlatego dzieci z ADHD: - łatwo się rozpraszają – mózg „skacze” między bodźcami, - działają impulsywnie – bo system hamowania reakcji nie działa prawidłowo, - mają trudność z dokończeniem zadania – bo brakuje im systematycznej samokontroli i wewnętrznej nagrody za wysiłek. Ale to również dlatego: - mają ogromny potencjał kreatywności, - są niezwykle wrażliwe emocjonalnie, - często mają intuicję i wyobraźnię ponad normę wiekową, - są szybkie, intensywne, pełne życia. Dlatego dzieci z ADHD nie potrzebują „uspokajania” – one potrzebują narzędzi, które pomogą im panować nad własnym umysłem. Dlaczego klasyczne metody nie wystarczają? W klasycznym modelu terapii ADHD często proponuje się dwie drogi: 1. Farmakoterapię – głównie metylfenidat lub atomoksetynę, 2. Psychoedukację rodzica i podstawowe techniki behawioralne. Obie te formy są ważne, ale… niewystarczające. Leki działają objawowo – tłumią impulsywność lub poprawiają koncentrację, ale nie uczą dziecka zarządzania sobą. Z kolei techniki behawioralne (np. systemy punktowe, nagrody, konsekwencje) często nie działają głębiej niż do zachowania – a ADHD to również problem emocjonalny i neurologiczny. To właśnie dlatego nowoczesna, zintegrowana terapia ADHD powinna iść dalej – w kierunku wspomagania pracy mózgu, trenowania samoregulacji oraz budowania odporności emocjonalnej dziecka. I to w sposób aktywny, angażujący i wzmacniający. Tutaj wchodzą trzy metody, które – połączone – tworzą unikalny system pracy: - terapia behawioralna oparta na relacji i neuropsychologii, - biofeedback – jako trening mózgu, - autohipnoza – jako narzędzie pracy z ciałem i podświadomością. Terapia behawioralna i biofeedback – jak działa realna zmiana Współczesna terapia dzieci z ADHD nie może być redukcyjna. Nie możemy dłużej myśleć w kategoriach „problem zachowania” i „schemat zmiany nawyków”. ADHD jest zaburzeniem funkcji wykonawczych – czyli samego centrum zarządzania życiem psychicznym dziecka. To nie zachowanie jest problemem. To nieregularność procesów neurokognitywnych, takich jak: - hamowanie reakcji, - planowanie, - odraczanie gratyfikacji, - monitorowanie błędów, - elastyczność poznawcza, - samomotywacja. Dziecko z ADHD często chce się kontrolować. Ale jego mózg – szczególnie w płacie czołowym – jeszcze tego nie potrafi. To tak, jakby siedziało za kierownicą auta z bardzo czułym gazem i słabymi hamulcami – i miało jednocześnie uczyć się jazdy, przepisów i odpowiadać za pasażerów. Terapia behawioralna: kiedy ma sens, a kiedy szkodzi W terapii behawioralnej bardzo ważne jest, żeby nie „naprawiać zachowania” – tylko uczyć umiejętności regulacyjnych. Nie wystarczy powiedzieć dziecku „nie krzycz” – trzeba pomóc mu rozpoznać napięcie, nauczyć się je przetwarzać i wdrożyć strategię działania. Dlatego skuteczna terapia opiera się na: - strukturze i przewidywalności – dzieci z ADHD potrzebują bezpiecznych ram, które zmniejszają chaos, - mini-sukcesach – nagrody nie mogą być abstrakcyjne ani odroczone. Muszą wzmacniać tu i teraz, - regulacji emocji w czasie rzeczywistym – nie po fakcie, nie „porozmawiamy później”, ale w momencie pobudzenia, - nauce mikrodecyzji – „zanim coś powiesz – weź oddech”, „kiedy czujesz gorąco w klatce, powiedz STOP”. Ale terapia ta, mimo ogromnego potencjału, nie dociera do układu nerwowego, który często funkcjonuje w trybie zagrożenia. Dlatego musi być wsparta narzędziem, które działa głębiej niż słowa – i tu wchodzi biofeedback. Biofeedback – „terapia ciała dla mózgu” Współczesne podejście do ADHD wskazuje, że regulacja pobudzenia autonomicznego (napięcie mięśni, rytm serca, oddech) jest kluczowa dla rozwoju kontroli poznawczej. Biofeedback to nic innego, jak trening tych funkcji. Nie uczymy dziecka, co robić – tylko pokazujemy mu jego własne reakcje fizjologiczne i pozwalamy, żeby samo nauczyło się je regulować. To potężne, bo: - działa poza językiem, - omija opór, - angażuje motywację wewnętrzną (poprzez natychmiastowe nagrody w mózgu), - buduje poczucie wpływu – czyli coś, co dzieci z ADHD bardzo często tracą. U dziecka z ADHD biofeedback powoduje, że układ nerwowy uczy się: • spowalniać, • skupiać, • nadrabiać braki w aktywacji kory przedczołowej, • wyciszać reakcje lękowe i impulsywne. Wieloletnie badania (m.in. Arns, Heinrich, Lubar, Monastra) pokazują trwałość efektów biofeedbacku nawet 6 miesięcy po zakończeniu terapii – co jest nieosiągalne przy samym leczeniu farmakologicznym. Moje przemyślenie: nie da się „nauczyć koncentracji” bez pracy z układem nerwowym To, co nazywamy impulsywnością, często jest neurofizjologicznym krzykiem dziecka: „Mój mózg nie może już wytrzymać przeciążenia. Muszę coś zrobić natychmiast.” Terapia, która ignoruje ciało i fizjologiczne przeciążenie dziecka, nie ma prawa być skuteczna. To właśnie biofeedback sprawia, że mózg zaczyna rozpoznawać swój własny rytm. To wtedy powstaje to, czego szukamy w każdej terapii ADHD: Pomiędzy bodźcem a reakcją. Pomiędzy impulsem a działaniem. Pomiędzy napięciem a wyborem. Dzięki biofeedbackowi dziecko uczy się, że jego pobudzenie: – nie musi oznaczać wybuchu, – może być wyregulowane, – może być „domem”, a nie zagrożeniem. I to jest jakościowa zmiana, której nie da żadne zadanie domowe z terapii behawioralnej ani żadna nagroda z systemu punktowego. Autohipnoza – wewnętrzne narzędzie samoregulacji u dzieci z ADHD Współczesna psychologia zaczyna powoli dostrzegać to, co niektórzy terapeuci czuli od lat: że sama zmiana zachowania nie wystarcza. Że dziecko z ADHD nie potrzebuje tylko ćwiczeń koncentracji, systemów punktowych czy neurotreningów. Ono potrzebuje dostępu do własnego świata wewnętrznego – a właściwie: do zasobów, które już tam są, ale są zagłuszone. I tu właśnie pojawia się autohipnoza. Nie jako „magiczna technika”, ale jako psychologiczno-neurologiczne narzędzie samoregulacji, które uczy dziecko, jak nawiązać kontakt z własnym ciałem, oddechem, myślami i emocjami. To nie ucieczka od rzeczywistości. To nauka stanu, w którym mózg może odpocząć, a ciało odzyskać równowagę. Stan autohipnozy a ADHD – co dzieje się w mózgu Badania EEG pokazują, że w stanie autohipnozy następuje wyraźna zmiana wzorca fal mózgowych: – wzrost fal alfa (relaksacja), – synchronizacja półkul, – zmniejszenie aktywności w układzie limbicznym (emocjonalne przeciążenie), – obniżenie poziomu kortyzolu, – aktywacja przedczołowej części mózgu – tej samej, która u dzieci z ADHD działa osłabienie. To właśnie ta aktywacja jest kluczowa. Bo w stanie autohipnozy dziecko – nawet z nadpobudliwością – może poczuć wewnętrzny spokój, bezpieczeństwo i skupienie, których w codziennym życiu mu brakuje. To nie sen. To świadomy dostęp do stanu równowagi, który z czasem zaczyna się generalizować. Dziecko uczy się tam wracać – bez pomocy dorosłych. To początek samoregulacji. Autohipnoza a podświadomość dziecka Z moich doświadczeń wynika jedno: dzieci są mistrzami pracy z podświadomością – jeśli tylko się im na to pozwoli. Nie mają jeszcze wewnętrznych barier, cynizmu ani oporu poznawczego. Ich wyobraźnia jest plastyczna, a procesy emocjonalne – bezpośrednie. Autohipnoza to dla dziecka nie tylko relaks. To podróż do miejsc, w których: – można odłożyć napięcie, – można usłyszeć swój wewnętrzny głos, – można zmienić przekonanie („nie potrafię”, „jestem niegrzeczny”) na wspierające („mam w sobie siłę”, „jestem spokojny, kiedy tego chcę”). To właśnie ten poziom – zmiany przekonań emocjonalnych – czyni autohipnozę tak skuteczną w pracy z ADHD. Moje przemyślenie: ADHD to nie tylko problem neurologiczny. To zagubienie w relacji z własnym wnętrzem. Dzieci z ADHD nie są „trudne”. One są niewysłuchane przez własny system nerwowy. Ich umysł działa za szybko. Ciało reaguje bez filtra. Emocje wybuchają bez ostrzeżenia. Autohipnoza daje im przestrzeń, w której w końcu mogą się usłyszeć. Gdzie ciało i umysł zaczynają mówić tym samym językiem. I nie trzeba do tego wielu słów. Wystarczy rytmiczny oddech. Spokojny głos. Obraz lasu. Wewnętrzne zdanie powtarzane w transie: „mam wpływ, potrafię, jestem spokojny”. Ja wiem, że to działa. Bo widziałem, jak dzieci, które przez lata nie potrafiły wysiedzieć 5 minut, zaczynały same prosić o „chwilę ciszy”. Nie dlatego, że ktoś je nauczył dyscypliny. Ale dlatego, że odkryły, że mają w sobie miejsce, do którego warto wracać. Autohipnoza jako część nowoczesnej terapii ADHD Nie postuluję, by autohipnoza zastąpiła inne formy terapii. Ale z pełnym przekonaniem twierdzę: zintegrowana z terapią behawioralną i biofeedbackiem, staje się jednym z najpotężniejszych narzędzi pracy z dzieckiem nadpobudliwym. Dlaczego? Bo jest: – bezpieczna, – nieinwazyjna, – oparta na pracy z ciałem, – pozwalająca na poczucie sprawczości, – a przy tym rozwijająca wyobraźnię, samoświadomość i wewnętrzny spokój. Autohipnoza to most między neurologią a psychiką. Między świadomością a emocjami. Między ruchem a spokojem. Między światem zewnętrznym a wewnętrznym dziecka. Włączona do procesu terapeutycznego – uzupełnia to, czego nie da ani lek, ani system punktowy, ani nawet najlepszy terapeuta. Bo uczy dziecko, że wszystko, czego szuka, może odnaleźć w sobie. Podsumowanie ADHD to nie etykieta. To nie „moda” na nadpobudliwość. To realne zaburzenie neurorozwojowe, którego źródła sięgają najgłębszych struktur neurobiologicznych dziecka. I choć jego objawy widoczne są na powierzchni – w zachowaniu, emocjach, kontaktach społecznych – prawdziwa praca terapeutyczna musi sięgać o wiele głębiej. W tym eseju pokazałem, że zintegrowane podejście łączące terapię behawioralną, biofeedback oraz autohipnozę nie jest alternatywą ani „opcją uzupełniającą”, ale realną i pełnoprawną odpowiedzią terapeutyczną. Odpowiedzią opartą na neurologii, badaniach klinicznych i wieloletniej praktyce psychologicznej. Terapia behawioralna uczy struktury, granic i strategii działania. Biofeedback wspiera mózg w samoregulacji i rozwija kontrolę wykonawczą. Autohipnoza otwiera dostęp do najgłębszych zasobów dziecka – emocji, wyobraźni i podświadomości. Każde z tych narzędzi ma swoją siłę. Ale dopiero ich świadome i spójne połączenie tworzy model pracy, który naprawdę działa – bez przymusu, bez farmakologicznego skrótu i bez redukcji dziecka do zestawu zachowań. W centrum tego podejścia stoi człowiek – nie jego diagnoza. Dziecko – nie jego objawy. Psychologiczna praca z ADHD to nie walka z impulsywnością. To przywracanie dostępu do własnej regulacji, wpływu i spokoju. Jeśli chcemy wychowywać pokolenie dzieci świadomych, odpornych i wspieranych – musimy wyjść poza schematy. Musimy zacząć słuchać mózgu, ciała i emocji dziecka – jednocześnie. A wtedy okaże się, że ADHD to nie przeszkoda. To po prostu inny sposób bycia – wymagający innego języka, innych narzędzi i innego rodzaju uwagi. To właśnie jest współczesna psychologia dziecięca. I w tym kierunku powinien zmierzać rozwój naszej pracy. Leopold Kaczorowski
Popularność: 0    Powrót

Komentarze

Tytuł
Odpowiedź
Imię/Nick
Wpisz kod z obrazka
Captcha

Załóż konto za darmo

Psycholog Klient
lub zaloguj
facebook
Co możemy zmienić na DobryPsycholog.pl?
aby lepiej odpowiadał Twoim potrzebom